Nasze miasto wcale nie jest fajne i naprawdę nie warto tu mieszkać. Jeśli tak uważasz, nie musisz czytać dalej, chyba że chcesz. A jeśli planujesz tu kupno lub wynajem mieszkania, przeczytaj, jakie niedogodności na Ciebie czekają i zostań w Sosnowcu lub Gliwicach. Oto 7 powodów, dla których nie warto mieszkać w Katowicach.
fot. Adobe Stock, Scott Griessel W domu opieki społecznej w Wiesbaden, gdzie pracowałam przez trzy lata, nasłuchałam się takich opowieści o ludzkich nieszczęściach, że po powrocie do swojej klitki nie mogłam zasnąć. Mieszkali tam przeważnie starzy ludzie, więc można powiedzieć, że był to dom starców – starców wyrzuconych z domu przez synów, synowe, córki, mężów, wnuków… Czasem nie mogłam spać Wtedy otwierałam album ze zdjęciami, by zapomnieć o tragediach innych i nacieszyć się własnym szczęściem. Mój syn, Marcin, przysyłał mi zdjęcia, abym mogła brać udział w życiu rodziny, choć jestem tak daleko. Ślub, narodziny mojej wnuczki Isi, potem wnuka Karolka. Pierwsze kroki dzieci, przedszkole, szkoła. Wreszcie cel – zakup ziemi, pierwsze fundamenty, piętro, dach. Piętnaście lat. Piętnaście lat na obczyźnie, na służbie u innych ludzi, pracy w szpitalach jako salowa, w domach opieki społecznej. Vera, moja pracodawczyni z agencji wynajmu opiekunek, dziwiła się. – Irma, nie rozumiem. Rzuciłaś całe swoje życie, pracę sklepowej po to, by tu podcierać tyłki, szorować zasyfiałe kuchenki i mieszkać w zimnej wilgotnej norze. Po co to? – Żeby wreszcie mieć swoje miejsce na ziemi. Za pensję sklepowej w Polsce tego nie osiągnę. Tu za podcieranie tyłków tak – odpowiadałam. Nie rozumiała. Ona zawsze miała dom, dostatnie życie. Kochających rodziców, kanapki do szkoły, wakacje nad morzem. Ja miałam tylko dom dziecka. Byłam podrzutkiem zostawionym na progu kościoła. Ledwo przeżyłam. Nigdy nie znalazłam rodziny zastępczej. Nikt mnie nie lubił, hołubił. Pewnie dlatego, że byłam zbyt dzika, nieufna, nieprzystępna. Ale nikt nigdy nie nauczył mnie łagodności, dotyku, czułości. Nikt mnie nie kochał – jak ja miałam kochać kogokolwiek? I zawsze, od dzieciństwa, marzyłam tylko o jednym – własnym domu. Piętrowym, z jasną kuchnią, i ogrodem, w którym będą drzewa owocowe i kwiaty. I huśtawka. Ale jak miałam zdobyć ten dom, kiedy z pensji sklepowej ledwie starczało mi na jedzenie? Pracowałam w sklepiku w niewielkim miasteczku, 20 kilometrów od domu dziecka, z którego wyszłam, ukończywszy 18 rok życia. Wyszłam z jedną walizką i zwitkiem pieniędzy, które starczyły na miesiąc. Od gminy dostałam pokój, za który płaciłam grosze, i pracę. Najpierw sprzątałam urząd gminy, a gdy skończyłam kurs rachunkowości – zostałam sprzedawczynią. I to był szczyt mojej kariery. Nie byłam ładna ani specjalnie inteligentna. Za to byłam zacięta i pracowita. Lecz nawet gdybym przenosiła skrzynki z owocami czy chlebem 24 godziny na dobę, to nie dorobiłabym się nawet marnej chałupy, nie mówiąc o murowanym domu. Dlatego wyszłam za Stefana. Miał wtedy 58 lat, ja 28. Był łagodny, dobry i chyba mnie kochał. Problem w tym, że był niezaradny życiowo i jak dostał po dziadkach chałupę na skraju miasteczka – tak w tej chałupie żył. Ale własna chałupa to coś więcej niż wynajęty pokoik przy rodzinie. Chałupa była w ruinie – dwuizbowa, z kuchnią opalaną drewnem i kamienną podłogą. Kibel na dworze pełen pająków i studnia z pompą. Rozpacz. Przez wiele lat próbowałam z tego wykroić coś na kształt domu. Firanki w oknach, serweta na stole, pościel wietrzona na podwórzu. Ale na coś więcej zawsze brakowało pieniędzy. Zwłaszcza że urodził się nam syn. Pewnego dnia mój mąż położył się spać, i już się nie obudził. Pamiętam, kiedy nad ranem poczułam, że coś przydusza mój brzuch – to było jego ramię. Często przytulał mnie we śnie, a ja chyba to lubiłam. Tym razem jednak ramię było wyjątkowo ciężkie i bezwładne. I zimne. Przez długą chwilę leżałam nieruchomo, z ręką trupa na brzuchu, przepełniona żalem. Bo nigdy mu nie powiedziałam, że czułam do niego coś więcej niż wdzięczność, że mnie zauważył, pokochał i dał dom. Że powoli oswoił mnie, nauczył radości z dotyku, przytulania, że z dzikiego zwierzątka zrobił kobietę. Leżałam i bezgłośnie płakałam z żalu, poczucia winy, i strachu. Marcin miał wtedy 10 lat, zostałam sama Przez kolejne osiem lat starałam się przeżyć. Przy zdrowych zmysłach trzymało mnie tylko marzenie o prawdziwym domu. Za płotem był kawałek ziemi, działka budowlana z drzewami owocowymi. Ale żeby ją zdobyć, musiałam mieć więcej pieniędzy. Ludzie z miasteczka wyjeżdżali czasem do pracy za granicę i przywozili pieniądze, za które się budowali. Dlaczego ja nie mogłam? Mogłam. Przygotowałam się – nauczyłam podstaw niemieckiego, dowiedziałam się co i jak, i gdy Marcin skończył 18 lat, powiedziałam: – Jadę do Niemiec do pracy. Mam załatwione miejsce opiekunki u pewnej starszej osoby. Ty jesteś po technikum, masz zawód, zaczepiłeś się w warsztacie, więc z głodu nie umrzesz. Będę przysyłała ci pieniądze, a ty masz kupić tę działkę, a potem, kiedy pieniędzy się uzbiera, zbudujesz dom. Dla siebie i dla mnie. Wrócę, kiedy dom będzie gotowy. Tak? – Tak – odparł mój syn, moja duma. – Kiedy kupisz działkę, prześlesz mi odpis aktu własności, żebym wiedziała, że zrobiliśmy pierwszy krok do naszego marzenia. Za płotem stała chałupa Stefana… Syn przytulił mnie. Był wyższy ode mnie, silny. Zawsze był dobry, rozsądny, mądry. Nie dostałam od życia wiele darów, ale Marcin wynagradzał mi wszystko. I Stefan – ale o tym przekonałam się zbyt późno. Wyjechałam z Polski i przez kolejne 15 lat pracowałam jak maszyna. Wydawałam tylko na jedzenie, na opłaty, i, jeśli nie miałam wyjścia, na lekarstwa. Może to przesada, ale sama wyrwałam sobie trzy zęby, gdy zaczęły boleć. Nie miałam ubezpieczenia, a dentyści w Niemczech są strasznie drodzy. Na szczęście los podarował mi skarb najcenniejszy – końskie zdrowie. Rok po wyjeździe uzbierałam tyle pieniędzy, że syn mógł kupić działkę. Przysłał mi ksero aktu kupna – oprawiłam go i powiesiłam nad łóżkiem, by wspierał mnie, dodawał sił. Musiałam zbierać dalej, na dom Przez te 15 lat co miesiąc dostawałam od Marcina list ze zdjęciem. Zdjęcia narzeczonej, żony, dzieci, wykopu pod fundamenty, cegły… Wysyłałam pieniądze i widziałam, jak moje marzenie nabiera kształtów. Myślałam, że będzie to szybciej, ale kurs marki do złotówki, potem euro, zmieniał się na mniej dla mnie korzystny, ceny rosły. Aż w końcu nadszedł czas powrotu. Dom był niemal gotowy. Co prawda Marcin jeszcze namawiał, bym została rok, żeby go ocieplić, ale nie mogłam wytrzymać. Starość zaczynała się zbliżać wielkimi krokami i chciałam trochę pomieszkać we własnym domu. Spakowałam więc walizkę i wróciłam. Napisałam synowi, kiedy będę, ale nie czekał na mnie na dworcu. Pomyślałam, że może list nie dotarł. Kiedy doszłam do mojego domu, i zobaczyłam go w naturze, niemal zemdlałam. Był piękny. Piękniejszy niż na zdjęciach. Całkowicie wykończony. Zamieszkany. W oknach powiewały firanki, w ogrodzie były jabłonie i śliwy. I huśtawka. Na której huśtała się moja ośmioletnia wnuczka. – Isia! – zawołałam. Dziewczynka spojrzała na mnie, zeszła z huśtawki i podeszła do furtki. – Otwórz – powiedziałam, czując, że wzruszenie odbiera mi dech. – Pani do mamy? – To ja, kochanie, twoja babcia. Po minie dziewczynki widziałam, że jest zdezorientowana i zalękniona. – Tata nie pokazywał ci zdjęć? – zdziwiłam się. – Przyjechałam z Niemiec. Isia odwróciła się na pięcie i pobiegła do domu, krzycząc: – Mama, mama! Na werandę przed dom wyszła moja synowa, Alinka. Widziałam ją na kilku zdjęciach – jak trzyma dzieci, wychodzi ze sklepu… – Słucham panią? – Nie znamy się osobiście, ale pewnie Marcin pokazywał moje zdjęcia. To ja, Irmina, mama Marcina. Alina chwilę milczała. – Pani jest matką Marcina? – zapytała wolno i cicho. To było dziwne... Serce nagle zaczęło mi nieprzyjemnie bić w piersi. – Tak. Ale dlaczego mówisz w ten sposób o swoim mężu? – Mężu? – patrzyła na mnie z osłupieniem, a potem nagle uniosła dłoń do ust. – O Boże, co za drań… Poczułam, jak ogarnia mnie słabość. Nie, jeszcze wtedy rozumem nie pojmowałam, co się stało, lecz moja podświadomość, intuicja już wiedziała. Okłamał mnie. Mój syn mnie okłamał. Tak, kupił działkę, ale dwa lata później sprzedał ją Alinie i jej mężowi. Sam żył za pieniądze przysyłane przeze mnie. Rzucił pracę w warsztacie, kupował sobie ciuchy, motor, jeździł na dziewczyny. I fotografował rosnący dom, który budowali sąsiedzi. Fotografował Alinę z dziećmi i same dzieci. I zdjęcia przysyłał mnie. Wyjechał z miasteczka trzy lata wcześniej – kiedy dom był już skończony, ale jeszcze prawie w stanie surowym. Przypomniałam sobie – wtedy zaczęły się problemy, pisał, że prace się opóźniają, że potrzebuje więcej pieniędzy, bo wymiana jest niekorzystna. Brałam dodatkowe zlecenia, niemal nie spałam, marnie jadłam, byle wysłać mu pieniądze na belki, na cement. Mój Boże… A on skądś wysyłał już nieaktualne zdjęcia domu… I bawił się. Stara chałupa wciąż stała obok domu sąsiadów – zaniedbana, niemal waląca się. Mieszkam w niej do dzisiaj. Pracuję jako pomywaczka i baba do wszystkiego w domu dziecka, tym samym, w którym się wychowałam, dorabiam, sprzątając w przychodni… Mój syn gdzieś zniknął, na koncie w banku nie ma ani grosza. Niedługo może dostanę trochę z niemieckiej emerytury, bo na polską to nie mam co liczyć. A wtedy może będzie mnie stać… nie, nie na własny dom. Na dom opieki, dom starców. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Dodają, że dane Ministerstwa Pracy pokazały, że w 2019 r. liczba Wydane pozwolenie na pracę dla imigrantów spoza UE. Warto zauważyć, że trudno było uzyskać dokładne dane dotyczące całkowitej liczby imigrantów w kraju, ale dane te wskazują na nieco pozytywny sentyment do Polski w zakresie możliwości zatrudnienia.

W tym artykule chcielibyśmy się skupić na pracy dla par w Holandii. Bardzo często dostajemy od Was w mailach pytania odnośnie tego tematu, dlatego dzisiaj chcielibyśmy powiedzieć co o tym myślimy, oraz „z czym to się je”. Zapraszamy do lektury! Czy można znaleźć pracę dla pary Oczywiście że można, jednak nie zawsze jest to możliwe. Są agencje pracy, które mówią od razu że nie zatrudniają par, bo taką mają politykę firmy. Być może ktoś uzna że to nie etyczne, ale w takim podejściu jest sporo racji – szczególnie jeśli spojrzymy na to pod kątem biznesowym. Z zatrudnianiem par jest ten problem, że – co całkiem zrozumiałe – chcą one mieszkać i pracować razem. Oznacza to więc, że agencja musi umieścić te osoby w jednym pokoju, co nie zawsze jest proste i możliwe bez przenoszenia innych lokatorów. Dużo problemów sprawia także znalezienie pracy dla takich osób, ponieważ chcą one pracować w tym samym miejscu i na tych samych zmianach, a niestety nie zawsze zapotrzebowanie pracodawcy na to pozwala. Trzeba także mieć na uwadze, że gdy jedna osoba z pary straci pracę wtedy najprawdopodobniej odejdzie z pracy również druga osoba , co jest kolejnym utrudnieniem dla pracodawcy. Gdzie znaleźć pracę dla par w Holandii Tutaj niestety nie jest to już takie proste. Pomimo tego że w Holandii jest całkiem dużo agencji pracy, to jednak rzadko kiedy chcą one zatrudniać pary. Bardzo fajnym wyjątkiem jest tutaj agencja pracy Van Koppen & Van Eijk, która chętnie zatrudnia pary i przykłada szczególną wagę do tego by takie osoby mieszkały razem, niezależnie od tego czy są to znajomi, rodzeństwo czy partnerzy. Jest to bardzo pro pracownicze podejście, gdyż emigracja nieraz bywa trudna i warto mieć wtedy przy sobie bliską osobę. Warto jednak pamiętać, że może dojść do sytuacji, w której pomimo mieszkania w jednym domku, pracować będziecie w dwóch różnych firmach – wbrew pozorom jest to bardzo dobre rozwiązanie. Po pierwsze, lepiej pracować w dwóch różnych miejscach, nic siedzieć bez pracy. Często w komentarzach czy mailach piszecie, że nie macie godzin, że siedzicie na domkach i nic nie zarabiacie – tutaj jest inaczej. Po drugie, czasem przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę, jest po prostu męczące. Widzicie się rano, widzicie się w pracy, widzicie się popołudniu oraz wieczorem. Być może z początku brzmi to fajnie, jednak na dłuższą metę potrafi być bardzo męczące. Czy warto szukać pracy dla par w Holandii Odpowiedź na to pytanie, niestety nie jest już tak prosta. Z jednej strony wyjazd we dwie osoby (nie tylko z drugą połówką, ale także z kolegą czy koleżanką) niesie ze sobą wiele plusów, ale są także i minusy. Postaramy się teraz odpowiedzieć jakie są mocne i słabe strony takiego rozwiązania. Po pierwsze praca w parze jest lepsza, bo cały czas mamy koło siebie kogoś kogo znamy i na kim możemy polegać. Jadąc samemu, jesteśmy sami jak palec, a w parze zawsze mamy drugą osobę z którą możemy porozmawiać, wspólnie się nad czymś zastanowić czy nawet pomagać sobie w życiu codziennym. O wiele lepiej iść w obcym kraju, w obcym mieście do sklepu z kimś kogo znamy niż samemu. Podobnie zresztą ma się sytuacja z pracą, o wiele łatwiej jest chodzić do niej z osobą którą się zna, żeby móc później wymienić swoje spostrzeżenia i uwagi odnośnie pracy, kierownika czy ludzi ze zmiany. Jest jeszcze jeden plus związany z takim wyjazdem, który postanowiliśmy zostawić na sam koniec ponieważ jest on przeznaczony jedynie dla par które chcą ze sobą związać przyszłość. Wspólna emigracja i wspólna praca na obczyźnie niesamowicie łączy i pozwala się sprawdzić w różnych sytuacjach.

Zwróci uwagę także na niemieckie serwisy ogłoszeniowe takie jak StepStone czy Monster; Pozyskiwanie wiedzy na temat rynku pracy. Kiedy już zdecydujesz się na pracę w Niemczech, warto dowiedzieć się więcej o tamtejszym rynku pracy. Można to zrobić poprzez rozmowy ze znajomymi lub rodakami, którzy wcześniej podjęli taką decyzję.
Odpowiedź Guest W dzisiejszych czasach wiele osób wyjeżdża, zostawia swoje rodziny, najbliższych przyjaciół. Czy tak naprawdę warto wyjeżdżać? Szukać szczęścia gdzie indziej? Ten dylemat dotyczy przede wszystkim młodych ludzi. Postaram się udzielić odpowiedzi na te zagadnienie w poniższej pracy. Osobiście uważam, że w przyszłości warto mieszkać i pracować w Polsce. Pierwszym, a zarazem jednym z najważniejszych argumentów jest rodzina. Są to najbliższe nam osoby, które kochamy, jesteśmy do niech bardzo przywiązani. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na to, że to właśnie tu w Polsce się urodziłam, wychowałam, spędziłam swoje beztroskie lata dzieciństwa, a teraz przeżywam najlepsze lata swojego życia. Kolejną sprawą, którą chcę poruszyć są nasi przyjaciele. Jest ich naprawdę dużo, są to osoby, na których mogę polegać w niemal każdej sytuacji. Spotykamy się każdego dnia, razem chodzimy do szkoły, uczymy się, popołudniami spacerujemy, jeździmy na rowerze, rolkach. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. I gdy jedno z nas wyjechało by zagranicę, była by pustka. Bardzo brakowałoby nam tej osoby, ponieważ jesteśmy bardzo zżyci z sobą. Nie przemawia do mnie argument, że w Polsce jest brak perspektyw na życie. Chociaż jestem jeszcze młoda to już widzę, jak w dzisiejszych czasach trudno o pracę, ale tak naprawdę każdy z nas powoli osiągnie swój wymarzony cel. Warto również zauważyć, że w Polsce są o wiele niższe zarobki niż w innych krajach. Wielu ludzi sądzi, że w Polsce się bardzo mało zarabia. Być może, chociaż wyjeżdżając teraz za granicę także tracimy. Jednym z przykładów jest niski kurs euro, nie opłaca się tak bardzo jak następny argument, którym jest tradycja i obyczaje. Każdy chrześcijanin przywiązany jest do świąt, corocznego uczestnictwa w rezurekcji, pasterce, i wielu innych świętach. Czas swiąt jest dla mnie bardzo ważny. Są to dni, które spędzamy z najbliższymi, dzielimy się opłatkiem, składamy sobie życzenia. Nie wyobrażam sobie spędzania świąt bez rodziny, przyjaciół, będąc kilkaset kilometrów od nich. Oczywiście, są różnego rodzaju środki transportu, ale wiadomo każdy przejazd kosztuje i to niestety bardzo dużo, więc sadzę iż ten argument także potwierdza moją tezę. Teraz przejdę do omówienia jednego z przysłów, którym jest „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Sama jestem tego przykładem, gdzie się nie pojedzie, czy do innego miasta bądź kraju, jesteśmy zafascynowani widokami, kulturą. Wyjeżdżając na wakacje także czujemy się super, odpoczywamy od codzienności, częstych problemów. Mówi się, że jest tam dobrze, ale gdy wracamy do domu, często mówimy : Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.Jak wynika z przytoczonych argumentów sądzę, iż udało mi się przekonać Państwa, że nie powinniśmy wyjeżdżać za granice. Warto jeszcze wspomnieć, gdy będziemy podejmował decyzję o wyjeździe, postawmy się w sytuacji osoby nam najbliższej, nie zapomnijmy o niej. Inne koszty życia w Stanach Zjednoczonych. Pierwszym kosztem życia w USA, który często mylony jest z polskim podatkiem od nieruchomości, jest tak zwany podatek katastralny. Może on wynosić nawet ponad 2 tysiące dolarów rocznie, wszystko zależy od wielkości posiadanej działki. Opieka zdrowotna w USA jest prywatna. Jaką decyzję podjąć, gdy stajemy przed wyborem: praca w Polsce czy za granicą? Jakie są wady i zalety opuszczenia ojczyzny w celach zarobkowych? A może zastanawiasz się, na co w ogóle zwrócić uwagę podczas swoich rozważań. Dziś postaramy się odpowiedzieć na te oraz inne pytania, związane z pracą za granicą. Zastanów się, czy naprawdę tego chcesz Przed podjęciem każdej decyzji należy dokładnie rozważyć, czy aby na pewno wyjazd za granicę w celach zarobkowych jest tym, co na te chwilę nam odpowiada. Nie podejmuj pochopnej decyzji, porozmawiaj ze znajomymi, którzy wybrali pracę za granicą, poczytaj w Internecie różne blogi i przede wszystkim – poświęć dłuższą chwilę na zastanowienie się. Bardzo często taki wybór podejmują osoby po kolejnej nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej. Ale należy zadać sobie pytanie – czy za granicą pójdzie Ci lepiej? Czy jesteś na tyle charyzmatyczną i wytrzymałą osobą, by sprostać przeciwnościom losu? Życie na obczyźnie nie zawsze jest łatwe, brak znajomości języka i tęsknota za rodziną potrafią dać się we znaki. Celem naszego artykułu nie jest zniechęcenie Cię, do podjęcia takiej decyzji. Chcemy zwrócić uwagę na to, aby przed wyjazdem gruntownie przemyśleć wszystkie za i przeciw. Praca za granicą – wady i zalety Oto aspekty, które naszym zdaniem warto wziąć pod uwagę. Zapoznaj się z nimi, aby podjąć świadomą decyzję i nie działać pochopnie. Wady Pamiętaj, że decydując się na taki wyjazd, najczęściej najbliższych zostawiasz w swoim kraju. Tęsknota za rodziną i przyjaciółmi może utrudnić Ci zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu. A zanim nawiążesz nowe znajomości, może upłynąć trochę czasu. Przygotuj się na to i zapowiedź swoim bliskim, że będziesz potrzebował ich wsparcia, wiadomości i chatów. Poczucie samotności może potęgować brak znajomości języka. W zależności od kraju do którego się wybierasz, różne będzie nastawienie rodowitych mieszkańców. W Anglii z pewnością masz większe szanse na dobrą pracę bez znajomości języka, natomiast w Austrii chcąc godnie żyć, język niemiecki jest obowiązkowy. Na początku oczywiście może to nie być aż tak istotną kwestią, jednak po jakimś czasie, aby osiągnąć sukces, trzeba będzie włożyć dwa razy tyle wysiłku. Zalety Należy wziąć pod uwagę, również pozytywne aspekty pracy za granicą. Przede wszystkim, taki wyjazd może być bardzo rozwijający. Zyskujesz możliwość by uzupełnić wiedzę czy nabyć nowe umiejętności. Praca za granicą to również możliwość, by w krótkim czasie rozwinąć dodatkowe kompetencje pod kątem awansu lub przesunięcia na nowe stanowisko. Pozwoli to osiągnąć satysfakcję finansową i życiową, zapewnić utrzymanie swojej rodziny, jak również rozwinąć własne zainteresowania. W przypadku podejmowania każdego kolejnego zlecenia, pracodawcy będą doceniali Twój rozwój i poszerzane kompetencje. To z pewnością motywuje do dalszej pracy. Wspominaliśmy wcześniej o braku znajomości języka. Owszem, dla niektórych może to być sporą przeszkodą, jednak warto potraktować to jako szansę do szybkiego przyswojenia języka. Z pewnością już po upływie pierwszych tygodni poznasz lokalne powiedzenia oraz zwroty – charakterystyczne dla Twojej branży. Jeżeli masz opór w posługiwaniu się językiem obcym, szybko się go pozbędziesz, ponieważ „wymusi” to na Tobie sytuacja, w której się znalazłeś. Wyjazd za granicę, to również możliwość otrzymania czystej karty. Jeżeli masz potrzebę zmiany życia, otoczenia czy po prostu oderwania się od codzienności – to właśnie wyjazd za granicę stwarza taką szansę. Trafisz do nowego środowiska, zaczniesz otaczać się innymi osobami niż dotychczas. Udana praca za granicą zwiększa samoocenę i daje dużo pewności siebie. Odniesienie sukcesu w tak stresujących warunkach nie udaje się każdemu, a skoro udało się Tobie – z pewnością możesz się tym chwalić. Nie wspominając oczywiście o wysokich zarobkach, które dają szansę na lepsze życie. Praca za granicą – o czym warto pamiętać? Jeżeli jesteś zdecydowany opuścić swój kraj, kieruje Tobą chęć zarobienia pieniędzy i rozpoczęcia wszystkiego od nowa – warto pamiętać o kilku kwestiach. Nigdy nie jedź w ciemno – jeżeli nie jedziesz do konkretnej pracy, a w docelowym miejscu Twojej podróży nie czeka na Ciebie ktoś bliskich, to nie warto ryzykować. Nie każdy jest na tyle zaradny, by odnaleźć się w nowym środowisku bez żadnego wsparcia. Nigdy nie wiesz co czeka Cię na miejscu, nawet po przeczytaniu blogów i poradników rzeczywistość może okazać się zupełnie inna. Skorzystaj z pomocy zaufanej agencji pracy. Poland Workforce cieszy się dobrą opinią wśród ludzi, którym pomogliśmy w znalezieniu pracy za granicą. Nie tylko zadbamy o korzystne warunki umowy korzystne. Pomożemy również w kwestii transportu i zakwaterowania oraz zajmiemy się wszelkimi formalnościami. Dzięki temu, stres związany ze zmianą pracy jest znacznie mniejszy, a Ty będziesz mógł skupić się już tylko na zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Pozytywne myślenie to podstawa. Bądź uprzejmy, nawiązuj kontakty i nie bój się zadawać pytań. Nie poddawaj się szukając pracy w Polsce, a jeżeli wyjazd za granicę jest jedyną słuszną i korzystną dla Ciebie opcją – nie poddawaj się również tam! Coraz więcej Polaków z naszą pomocą opuszcza Polskę, by w niedługim czasie zaprosić tam na stałe swoją rodzinę. Postaram się udzielić odpowiedzi na te zagadnienie w poniższej pracy. Osobiście uważam, że w przyszłości warto mieszkać i pracować w Polsce. Pierwszym, a zarazem jednym z najważniejszych argumentów jest rodzina. Są to najbliższe nam osoby, które kochamy, jesteśmy do niech bardzo przywiązani. W tym miejscu należy zwrócić . 214 751 295 424 22 235 38 429

czy warto mieszkać i pracować na obczyźnie