Oblicz: a) 5 do potęgi 3 razy 5 do potęgi 8 kreska ułamkowa 5 do 11 podzielic przez 5 do potegi 2 b)0,25 do potęgi 3 kreska ułamkowa 0,5 do potegi 3 podzielic przez 5 do potegi 3

Transkrypcja filmu videoW tym odcinku przedstawię kilka przykładów związanych z własnościami potęgowania, ale zanim zacznę, przypomnijmy sobie, czym w ogóle jest potęgowanie. Mam tu, powiedzmy, 2 do potęgi 3. Kusi was, by krzyknąć: „To 6!”, a ja odpowiem: „Wcale nie! To znaczy, że dwójkę trzeba pomnożyć przez siebie 3 razy”. Jest to więc równe 2 razy 2 razy 2. Czyli, razem… 2 razy 2 to 4… a 4 razy 2 równa się 8. A gdybym was spytał, ile to jest 3 do potęgi 2 (czyli do kwadratu)? Trójkę trzeba dwukrotnie pomnożyć przez siebie. To równa się 3 razy 3, czyli 9. Nowy przykład. Myślę, że już chwytacie sens, nawet jeśli to dla was nowość. Powiedzmy, że mam… no, nie wiem… 5 podniesione do potęgi 7. Piątkę trzeba pomnożyć przez siebie 7 razy. 5 razy 5 razy 5 razy 5 razy 5 razy 5… i jeszcze razy 5. To 7, zgadza się? 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7. Uzyskamy bardzo, bardzo dużą liczbę. Nie obliczę jej teraz. Zróbcie to na piechotę albo weźcie kalkulator. Liczba jest naprawdę ogromna! Od razu się zorientujecie, że potęga rośnie niezmiernie szybko. 5 do potęgi 17 byłoby liczbą znacznie większą. Przypomnieliśmy sobie potęgowanie, zmierzmy się z wyrażeniami zawierającymi potęgi. Ile to będzie? 3x… Wezmę inny kolor. Ile to będzie, 3x pomnożone przez 3x pomnożone przez 3x? O mnożeniu trzeba pamiętać to, że kolejność nie ma w nim znaczenia. Dlatego to jest to samo, co 3 razy 3 razy 3… razy „x” razy „x” razy „x”. I, na podstawie tego, co właśnie powtórzyliśmy, ta część: 3 razy 3 razy 3 to jest 3 do sześcianu. A to, co jest tu: „x” pomnożony trzykrotnie przez siebie, to „x” do sześcianu. Całość możemy zapisać w postaci 3³ razy x³, lub, jeśli wiecie, ile to jest 3³… To 9 razy 3, czyli 27. Mamy więc 27 razy x³. Powiecie może: „Zaraz, 3x razy 3x razy 3x… czy to aby nie jest (3x) do potęgi 3?”. Mnożymy „3x” przez siebie 3 razy. A ja odpowiem: „Zgadza się!”. Zatem to, co mamy tu, można zinterpretować jako (3x) do potęgi trzeciej. I trafiamy na jedną z własności potęgowania. Zauważcie: gdy mam podnieść do sześcianu coś razy coś, to mogę najpierw podnieść czynniki do sześcianu, a potem pomnożyć. Zatem (3x)³ jest równe 3³ razy x³. …razy x³. Czyli 27 razy x³. Rozwiążmy jeszcze parę przykładów. A gdybym was zapytał… Gdybym zapytał, ile to jest 6³ pomnożone przez 6⁶? Liczba będzie ogromna, ale chcę tylko zapisać ją jako potęgę sześciu. Najpierw zapiszę 6⁶ innym kolorem. 6 do… 6³ pomnożone przez 6⁶, ile to będzie się równało? 6³… wiemy, że to 6 pomnożone przez siebie 3 razy. Czyli 6 razy 6 razy 6. I to jeszcze pomnożymy… Znak mnożenia jest zielony. Wezmę zieleń… Albo zapiszę to na pomarańczowo. Będziemy więc mieli… razy 6⁶. A ile to jest, 6⁶? To 6 pomnożone przez siebie sześciokrotnie! Czyli 6 razy 6 razy 6 razy 6 razy 6… Jest już pięć, i jeszcze raz, jest 6. Jaki będzie cały wynik? To wszystko… mnożymy 6 przez siebie ile razy? 1, 2, 3, 4, 5, 6… 7, 8 i 9 razy, tak? Trzykrotnie tutaj i sześciokrotnie tu. Czyli szóstkę mnożymy przez siebie 9 razy. 3 plus 6. To jest więc równe 6 do potęgi (3 + 6). Czyli 6 do potęgi 9. I trafiliśmy na kolejną własność potęgowania. Gdy mamy potęgę, jak tu 6³, to 6 jest podstawą. Podnosimy podstawę do potęgi trzeciej. Kiedy zaś mamy pomnożyć potęgi o tej samej podstawie, możemy dodać wykładniki. Jeśli mam… Rozwiążę jeszcze parę przykładów. Mam tu… Napiszę to na różowo. Powiedzmy, że mam 2 kwadrat razy 2 do potęgi 4, razy 2 do potęgi 6. Wszędzie jest ta sama podstawa, mogę więc dodać wykładniki. To będzie równe: 2 do potęgi (2 + 4 + 6). A to jest równe 2 do potęgi 12. I to ma sens, bo uzyskamy 2 razy… 2 pomnożone przez siebie dwukrotnie… czterokrotnie… i sześciokrotnie. Łącznie dwójkę pomnożymy przez siebie 12 razy. Stąd 2¹². Teraz weźmy nieco bardziej abstrakcyjny przykład. Użyjemy zmiennych, ale zasada pozostanie ta sama. Ile to jest: x², czyli do kwadratu, razy x do potęgi czwartej? Możemy skorzystać z nowo poznanej własności. Ta sama podstawa, „x”… więc tu będzie „x” do potęgi (2 + 4), czyli po prostu „x” do potęgi 6. Jeśli mi nie wierzycie… Ile to jest, x²? Otóż x² jest równe „x” razy „x”. Jeśli chcecie pomnożyć to przez x⁴, to mnożycie przez „x” pomnożone przez siebie 4 razy. Czyli „x” razy „x” razy „x” razy „x”. Ile razy mnożycie „x” przez „x”? Cóż… 1, 2, 3, 4, 5, 6 razy! To „x” do potęgi szóstej. I jeszcze jeden przykład. Myślę, że im więcej zobaczycie przykładów, tym lepiej. Dla odmiany zajmijmy się inną własnością. Powiedzmy, że mam… a³, „a” do sześcianu i jeszcze do potęgi czwartej. Powiem, z której własności skorzystać i dlaczego. Gdy mam potęgę i podnoszę ją do innej potęgi, mogę pomnożyć wykładniki. Czyli mam „a” do potęgi (3 · 4) albo „a” do potęgi 12. A dlaczego to działa? Wszystko tutaj… Tutaj mamy a³ pomnożone przez siebie 4 razy. Jest to więc równe: a³ razy a³ razy a³ razy a³. Podstawa jest ta sama, więc dodajemy wykładniki. Czyli mamy tu „a” do potęgi (3 · 4). Innymi słowy, „a” do potęgi 3 plus 3 plus 3 plus 3. To jest to samo, co „a” do potęgi (3 · 4). Więc „a” do potęgi 12. Przypomnijmy sobie własności poznane w tym odcinku… oprócz przypomnienia, czym w ogóle jest potęga. Gdy mam coś… powiedzmy, że „x” do potęgi „a” razy „x” do potęgi „b”, to całość będzie równa „x” do potęgi (a + b). Widzieliśmy to tutaj. Widzieliśmy, że x² · x⁴ = x⁶. To „x” do potęgi (2 + 4). Widzieliśmy też, że jeśli mam „x” razy „y” podniesione do potęgi „a”, to jest to równe „x” do potęgi „a” razy „y” do potęgi „a”. Widzieliśmy to w tym odcinku. Widzieliśmy to tutaj. (3x)³ jest to samo, co 3³ razy x³. I to samo mamy tutaj. (3x)³ równa się 3³ razy x³. Ostatnia własność, na którą się natknęliśmy, głosi, że gdy mamy „x” do potęgi „a” i musimy to podnieść do potęgi „b”, to równie dobrze możemy podnieść „x” do potęgi (a · b). Widzieliśmy to tutaj: a³ podniesione do potęgi 4 jest to samo, co „a” do potęgi (3 · 4) czyli a¹². Użyjmy więc tych własności, aby rozwiązać parę… powiedziałbym, bardziej złożonych zadań. Powiedzmy, że mam… No, nie wiem. Mam… Zrobiłbym coś bardziej… Powiedzmy, że mam… 2 razy „x” razy „y” kwadrat razy (-x² razy „y”) podniesione do kwadratu, razy 3x² razy y². Uprośćmy to wszystko. Najlepiej będzie zacząć… Spójrzmy. Może uprościmy to. To można uznać za (-1) razy x² razy y². Gdy mamy podnieść to wszystko do kwadratu, to możemy najpierw podnieść do kwadratu każdy czynnik. Tę część można uprościć do… (-1)² razy „x” do kwadratu… do kwadratu… pomnożone przez „y” do kwadratu. Upraszczamy: (-1)² to po prostu 1, zaś (x²)²… Pamiętajcie, mnożymy wykładniki. Będziemy więc tu mieli x⁴y². Tak upraszcza się środkowa część. Połączmy ją z innymi częściami. Te części to, przypomnę: 2xy² oraz 3x² pomnożone przez y². Teraz musimy to wszystko pomnożyć. Wiemy już, że w mnożeniu kolejność nie ma znaczenia. Poprzestawiam to: 2 · x · y² · x⁴ · y² · 3 · x² · y². Mogę poprzestawiać czynniki i zrobię to. Żeby było łatwiej uprościć. Mogę więc pomnożyć 2 przez 3… A teraz zajmę się iksami. W tym kolorze. Mam więc: razy „x”… razy „x” do potęgi czwartej… razy „x” do kwadratu. Razy „x” kwadrat. A teraz igreki. …razy „y” kwadrat… „y” kwadrat… i znów razy „y” kwadrat i jeszcze raz y². Igrek kwadrat. Czemu się równa to wszystko? 2 razy 3, to umiecie… Wynik wynosi 6. A ile to jest: x razy x⁴ razy x²? Pamiętajmy, że x jest to samo, co x¹. Coś do potęgi 1 jest po prostu tym czymś. Np. 2 do potęgi 1 to po prostu 2. 3 do potęgi 1 to 3. A czemu będzie się równać to? To będzie równe… Mamy jedną podstawę, „x”, możemy dodać wykładniki: „x” do potęgi 1 plus 4 plus 2. Zaraz to dodam. Jeszcze igreki. Razy „y” do potęgi 2 plus 2 plus 2. Co uzyskujemy? Mamy tu 6x do potęgi 7… pomnożone przez „y” do potęgi 6. Na zakończenie coś, co już może znacie. Ciekawe pytanie: co będzie, gdy podniesiemy coś do potęgi 0. Kiedy mówię: „7 do potęgi 0”, czemu to się równa? Choć wydaje się to sprzeczne z intuicją, wynik wynosi 1. Nawet 1 do potęgi zerowej też jest równe 1. Każda liczba niezerowa podniesiona do potęgi 0 daje właśnie 1. Podpowiem wam, dlaczego tak jest. Pomyślcie o tym tak… Pomyślcie tak. 3 do potęgi 1… Zapiszę potęgi… 3 do potęgi 1, 2, 3… poprzestańmy na trójce. Do trzech wystarczy. 3 do potęgi 1 to 3, wiadomo. 3 do kwadratu to 9, 3 do sześcianu to 27. Teraz próbujemy dojść, ile wyniesie potęga 0. Pomyślcie: zawsze, gdy obniżamy wykładnik, gdy zmniejszamy go o 1, dzielimy wynik przez 3. Aby dojść od 27 do 9, dzielimy przez 3. Od 9 do 3 też. Może by uzyskać ten wynik, też trzeba dzielić przez 3? Właśnie dlatego wszystko do potęgi 0, tutaj 3 do potęgi 0, wynosi 1. Obejrzyjcie następny odcinek!

Match the words and phrases in A with the words and phrases in BA B1 Move over a) bad news for you.2 What a b) a thing.3 I can’t see c) moment.4 Wait a d) a bit.5 I’ve got some e) shame!-----Daj w odpowiednia rubryke :accident adjective preposition character verb action-packed dramaillness noun hospital nurse performer episode pronoun emergencyHospitals :Soaps :Grammar Words:-----2 Write Patrzeć na to co wszyscy i zobaczyć coś nowego, zaskakującego, niedostrzegalnego dla innych – to się nazywa geniusz, którym przyćmił całą ligę Massimiliano Allegri. To mistrzostwa jest najbardziej jego. Najbardziej z trzech zdobytych, którymi zrównał się z Antonio Conte i – jak śpiewa chór zachwyconych – razem stworzyli Legendę. Z drugiej strony – nie ranią uszu nucący że nawet bez 22 stycznia 2017 roku byłoby to, co jest, bo Juventus góruje nad włoską resztą jak w Warszawie Pałac Kultury i Nauki nad Dworcem Centralnym, Zupełnie inny poziom. STYCZNIOWA REWOLUCJA Jednak rewolucja pod znakiem pięciu gwiazdek bez wątpienia była odświeżającym impulsem, zadziałała jak zastrzyk energii. Dodała blasku i pewności siebie. Stylista Allegri ubrał Starą Damę w to, co najpiękniejszego dotąd chowała w szafie, i nawet jeśli początkowo coś nie pasowało, jedno gryzło się z drugim lub wydawało zbyt odważne, to wyszedł z nią z tym do ludzi i wszedł na europejskie salony. Bo na tym drugim najbardziej mu zależało: przecież u siebie cokolwiek by założyła, trup gęsto i często ścielił się u jej stóp, ale specjalne okazje wymagały specjalnego przygotowania i efektownych dodatków, o co postarali się w kolejności alfabetycznej: Juan Cuadrado, Paulo Dybala, Gonzalo Higuain. Mario Mandżukić i Miralem Pjanić. Razem wzięci i każdy z osobna. Od 22 stycznia i meczu z Lazio Juve brylowało w każdym towarzystwie. A w odpowiednim czasie do pięciu wspaniałych dołączył szósty Dani Alves i zrobiło się jeszcze piękniej. Zresztą w każdym z sześciu sezonów: intensywnych, obfitych w zwroty akcji i rekordy oraz zawsze zwycięskich, choć niekiedy z łyżką dziegciu, da się wyłuskać tę jedną datę, jakiś przełom, po którym nic już nie było jak dawniej. 29 listopada 2011 roku w Neapolu narodził się system 1-3-5-2, przy którym wiernie trwał Conte, a jego Juventus niezmiernie rzadko, jak akurat stało się w dniu premiery, tracił trzy gole. 20 października 2012 roku tym razem w wygranym do zera meczu z Napoli, że ma talent i to jaki, pokazał Paul Pogba. 1 maja 2014 roku przegrany remis w półfinale Ligi Europy z Benficą zepchnął Juve do roli widza w finale na własnym stadionie i zawiesił trenera między włoskim niebem a europejskim piekłem, do którego zepchnęły go też dwa nieudane podejścia do Ligi Mistrzów. 4 listopada 2014 roku Bianconeri pokonali Ołympiakos Pireus i – już wtedy – Allegri po raz pierwszy w pucharach wybrał taktykę będącą jego drugą skórą, przed którą tak długo wzbraniał się w nowym miejscu pracy. A więc 1-4-3-1-2. Nie ma co udawać, żetamtego wieczoru wszystko funkcjonowało tak, jak trzeba. Jednak zwycięstwo kazało eksperyment uznać za udany i można było oficjalnie ogłosić koniec ery Contego. 28 października 2015 roku po porażce z Sassuolo głos zabrała starszyzna w osobach Buffona i Patrice’a Evry. Bramkarz wyrzucał wszystkim i każdemu z osobna, że nie są godni gry w takim klubie i że on nazwiska nie zamierza kalać wynikami do d… Francuz dorzucił swoje. Z tego wstrząsu zeszła lawina, która przysypała wszystkich. I Romę, która po 10 kolejkach miała 11 punktów przewagi, i Inter kończący 2015 rok na pierwszym miejscu, i widowiskowe Napoli, które skapitulowało po 25 kolejce. GRUDNIOWA FURIA Tym razem do 22 stycznia szło gładko, aż za bardzo. Przez cały 2016 rok mistrz przedefilował suchą stopą, poprawiając z 95 do 100 swój rekord w liczbie zdobytych punktów i odnosząc 100 procent zwycięstw na własnym stadionie (tę passę pociągnął do 6 maja i zakończył na 33 wygranych). Na dwie kolejki przed końcem pierwszej rundy był mistrzem półmetka i po raz pierwszy za piątym podejściem wygrał grupę w Lidze Mistrzów. Porażki oczywiście się zdarzały, jak dwie na San Siro, ale momenty zapalne pojawiły się tylko dwa. Najpierw w Sewilli, gdzie lekko szczerbaty poje-chał gryźć się o fotel lidera. Bez Dybali i Higuaina, Andrei Barzagliego i Giorgio Chielliniego (wszedł w końcówce), Mehdiego Benatii i Stephana Lichtsteinera, za to z Moise Keanem na boisku od 84 minuty (pierwszym zawodnikiem urodzonym w 2000 roku w historii LM), ostudził zapędy agresywnych gospodarzy. W Dausze skład był mocniejszy, ale nastroje słabsze, bo Superpuchar Włoch wywiózł Milan. Bardziej niż zmarnowane rzuty karne przez Mandżukicia i Dybalę zdumiała furia Allegriego wywołana nonszalanckim (niech będzie takie eleganckie słowo) podejściem do meczu Argentyńczyka i Mario Leminy. Czy aby za starannie zamykanymi przed mediami drzwiami nie toczyła się domowa wojna? – siano publicznie wątpliwości i do rangi konfliktów podnoszono inne niejasne sytuacje: Allegri kontra Mandżukić, Sami Khedira, Higuain i Bóg wie kto jeszcze. Eskalacja musiała nastąpić i przynieść dotkliwe straty. Rzeczywiście, nastąpiła. Za swój grzech i grzechy innych zapłacił Leonardo Bonucci, odsunięty od udziału w meczu z FC Porto. Klub stanął murem za trenerem, piłkarze zrozumieli, że o demokrację skutecznie nie powalczą, stoper posypał głowę popiołem i atmosfera się oczyściła. Allegri z sytuacji, która pogrzebała niejednego trenera, wyszedł silniejszy. Pogłoski o jego wielce prawdopodobnym odejściu do Arsenału pękły jak bańka. Zamierza zostać i przedłużyć obowiązujący do 2018 roku kontrakt, bo motywację znajduje nie w zmianie środowiska, ale w ciągłym ulepszaniu tego, co ma pod ręką. Jego Juven-tus jakby składał się z klocków, z których tworzy takie konstrukcje i figury, o których nawet producentowi się nie śniło. Są to jednak wyjątkowe klocki. TURYŃSKI BUNKIER Gianluigi Buffon to fundament nie do ruszenia, wbity w turyńską glebę na głębokość szesnastu lat. Kiedy już rzuci rękawice w kąt (w końcu to nastąpi), unieśmiertelnią go opowiadane legendy. “Szkoda, że już nie gra” – takich wspomnień G1 życzy sobie za lat kilka. Już teraz wszystko, co go dotyczy: przytaczane liczby, podliczane passy, dopisywane kolejne rekordy, brzmiałoby niewiarygodnie, gdyby nie działo się naprawdę. Bo jak mężczyzna z ciężarem 39 lat na plecach, przeszło tysiącem meczów w nogach, szafami pełnymi pucharów, może nadał bronić z wigorem 20-latka i wygrywać takie pojedynki jak z Andresem Iniestą? Blisko mu do ideału, ale nim na szczęście nie jest. Trudne dni przeżywał jesienią, zawalił gole w meczach z Hiszpanią i Udinese, na co kibice zareagowali transparentem, że nawet Superman bywał zwykłym Clarkiem Kentem. Zaraz potem w typowym dla siebie stroju wystąpił w Lyonie, broniąc rzut karny i wszystko inne. W fazie pucharowej Champions League puścił tylko jednego gola i to w momencie, kiedy poziom koncentracji miał prawo lekko się obniżyć. Przez tych sześć lat zawsze mógł liczyć na tercet BBC. Razem spędzili więcej czasu niż z rodzinami. Urodzili, z niewielką pomocą młodszych kolegów, aż 121 meczów bez straty gola, na konto bramkarza poszło 106 ze 198, w których bronił, co dało oszałamiające 53 procent. To tak jakby w prawie trzech z pełnych sześciu sezonów nie puścił nic. Bonucci miał poważne problemy osobiste i mniejsze z trenerem, podwójny magister Giorgio Chiellini i Andrea Barzagli zmagali się z kontuzjami, ale jak już grali, to wpędzali w kompleksy o dekadę, a w przypadku Buffona nawet o dwie dekady (jak Kylian Mbappe) młodszych napastników. Przy nadarzającej się okazji obrońcom nie zakazano też strzelać. Ta cała formacja przebiła skutecznością jednego Dybalę. I jeszcze grała fair. W Serie A bez czerwonej kartki (Milan z jedenastoma), w całym sezonie tylko jedna i to dla pomocnika – Leminy w Lyonie. W świetle tych faktów niech tylko ktoś spróbowałby wypomnieć im wiek, którym zawyżyli średnią drużyny do 28 lat, 8 miesięcy i 25 dni. Na starcie LM starszą kadrę miało CSKA Moskwa. Nie wiadomo, jak w Rosji, ale w Turynie zatroszczyli się o następców. Już na większe pole do popisu zasłużyli wykupiony z Bayernu Benatia i Daniele Rugani, wkrótce gotowy będzie Mattia Caldara z Atalanty. TRANSFEROWE MATY Do sławnego kwartetu dorzućmy Lichtsteinera oraz Claudio Marchisio i otrzymamy niepowtarzalny sekstet. Nikt przed nimi nie zdobył dla jednego klubu sześciu tytułów z rzędu. Jednak Szwajcar i wychowanek znaczyli w tym sezonie dużo mniej. Usunięci w cień przez Daniego Alvesa i Pjanicia. To też sztuka, którą w Turynie posiedli lepiej niż w innych klubach Serie A, polegająca na znalezieniu piłkarzy mogących realnie wzmocnić zespół i stanowiących źródło inspiracji dla trenera. Jeden i drugi rozkręcali się powoli. Do marca dotarli się i kiedy sezon wkroczył w decydującą fazę, oddali to, co trzymali najlepszego. Za nimi i wszystkimi innymi transferami stał superduet: Giuseppe Marotta – Fabio Pararici. Współpracują od 13 lat, na garnuszku w Juventusie od siedmiu. Latem operowali na dużych liczbach: ponad 160 milionów euro wpływów i niemal drugie tyle odpływów. Nie utopili się w tym morzu gotówki. Wydawali w przemyślany sposób, każdy z wykonanych ruchów, który na początku partii wyglądał i brzmiał jak szach nie tylko dla krajowej konkurencji, zakończył się matem. Nowi zarówno w tym, jak i poprzednim sezonie wnieśli coś niepoliczalnego w statystykach. Charyzmę i mentalność zwycięzców. Dani Alves, Mandżukić i Khedira już wygrywali Ligę Mistrzów, nie okazali się przy tym zgranymi kartami. Na nich – jak na Buffona pogoń za uszatym pucharem – Juventus podziałał jak eliksir młodości. Prawdopodobnie w żadnym innym klubie nie znajdziemy też nagromadzenia kapitanów aż tylu reprezentacji: Brazylii, Maroka, Niemiec, Szwajcarii i Włoch. WYŚCIG Z LEGENDAMI Szczęścia ciągle nie znajdują w ojczyźnie, więc rekompensują sobie w klubie dwaj Argentyńczycy, dzięki którym obraz zyskał jakość HD. 90 milionów euro Juventusu wystrzeliło Gonzalo Higuaina w kosmos i zrobiło z niego gwiazdę jaśniejszą, niż był w Realu. Choć biało-czarne pasy go nie wyszczupliły i grał w o rozmiar większej koszulce niż w Neapolu i o dwa niż w Madrycie, to plan wykonał z nawiązką. Inaczej niż Paul Pogba w Manchesterze United, nie ugiął się pod presją zainwestowanych pieniędzy Do największych wrogów nowego klubu: Napoli, Romy i Torino strzelał jak do kaczek. Po czterech latach przełamał się w fazie pucharowej LM. Ciągle ma szansę na zdystansowanie Alessandro Del Piero i Davida Trezegueta, z którymi na razie zrównał się na drugim miejscu liczbą 32 goli w sezonie. Juventusowego rekordu Felice Borelowi II, ustanowionego e latach 30. XX-wieku na poziomie 37 goli, raczej już nie odbierze. Też tylko jedna, ale inna legenda w pierwszym sezonie na usługach Starej Damy ofiarowała jej więcej bramek. To Walijczyk John Charles. Natomiast taki Carlos Tevez, wielki poprzednik El Pipity, zatrzymał się na 19 ligowych golach. W Turynie Higuain znalazł spokój, którego chyba najbardziej brakowało mu w Neapolu, gdzie był obezwładniony wielką i toksyczną miłością. Nawiasem mówiąc, pozytywna atmosfera miasta też musi przekładać się na wyniki. W Turynie, inaczej niż w Rzymie i Neapolu, piłkarze nie szukają schronienia na obrzeżach, w pobliżu ośrodków treningowych, tylko chcą mieszkać w samym centrum. Za wszystko to, co dostał, oddał rzuty karne. Nie rwie się do nich jak w Napoli. Skutecznie wykonał jednego w rewanżu z Lyonem i scedował raczej przyjemny obowiązek na Dybalę. Po drugą koronę króla strzelców ścigał się więc dłuższą drogą niż 11 metrów. Dybala zdmuchnął już prawie wszystkie świeczki. Chciał trafić do reprezentacji – trafił, podpisać nowy, gwiazdorski kontrakt – podpisał, stanąć w jednym rzędzie z największymi współczesnego futbolu – stanął. Po takim sezonie i przy takiej tendencji wzrostowej pytanie: czy otrzyma w ogóle Złotą Piłkę zastąpiło: kiedy to się stanie? Może już teraz? Leo Messiego położył dwoma strzałami w ćwierćfinałowym pojedynku, jeśli w finale w Cardiff w podobnym stylu rozprawiłby się z Cristiano Ronaldo, to zostanie mu tylko jeden konkurent, któremu bardzo się spieszy. Dla legendarnego Buffona to będzie już ostami dzwonek. Źródło: Piłka Nożna 22/2017
Zad 1. Oblicz a) 7 do potęgi -2 b) (-7) do potęgi -2 c) -7 do potęgi -2 d) (-2) do potęgi 5 e) (-2) do potęgi -5 f) 2 do potęgi -5 Zad 2. Czy liczby x i y są równe? a) x= (5) (pięć siódmych) do potęgi -3 (7) y = (7) (siedem piątych) do potęgi 3 (5) b) x= (-4) (minus cztery dziewiąte )do potęgi 6 ( 9) y= (9) (dziewięć czwartych) do potęgi -6 (4) Zad 3. Oblicz a) 3 do potęgi
Oblicz. a) (-3) do potęgi 2 = b) (-2) do potęgi 3 = c) (-5) + (-3) x 2 = d) (-5) + (-3) do potęgi 2 = e) (-5) + (-3) do potęgi 3 = f) 20 : (-2) do potęgi 2 = g) -20 : (-2) do ptęgi 2 = h) 32 : (-8) + 8 = i) (-6) + 6 x (-3) = j) 4 x (-5) do potęgi 2 - 2 do potegi 3 = A. 6*10 do potęgi 9kg. B.60*10do potęgi 10kg. D.0,06*10 do potęgi 11kg Zadanie 8 Wyrażenie 3*(3 do potegi 2) do potęgi 3 przez 3 do potęgi 6 ma wartość: A.3 do potęgi 13 B.3 do potęgi 12. C.3. D.1 Zadanie 10. Uporządkuj rosnąco liczby (5do potęgi 3) do potęgi 5, 25 do potęgi 7, 5 do potęgi 3 do potęgi 2, 5 do potęgi 2 do 1. Check the Weather for Any Location. You can use Google Maps to check the local weather. This feature is already available for the iOS app and the web app, and it seems Google is also currently . 18 699 296 568 728 82 260 490

3 5 do potegi